wtorek, 20 maja 2014

San Francisko. Urywki.

Chinatown w San Francisko jest niesamowite, jakby zawieszone w czasie. Enklawa w samym srodku miasta, umiejscowiona miedzy dzielnica finansowa a wloska. Wszystko tam zwalnia i czlowiek ma poczucie, ze znalazl sie poza czasem i poza Stanami. Najwieksze skupisko Chinczykow w USA, dzielnica wypelniona malymi uliczkami, straganami, na ktorych mozna kupic wszystko, zapachem orientalnego jedzenia i napisami w jezyku chinskim. Wyjatkowym miejscem na naszej drodze byla wytwornia ciasteczek chinskich, tych z przepowiednia w srodku. Male pomieszczenie z maszyna, ktora wypieka te ciastka od dwoch wiekow i z pania, ktora nadaje im ksztalt, szybko i sprawnie, bo inaczej zostaja z nich tylko slodkie krazki. A tuz obok sklep z pieknymi dzielami sztuki, w ktorym kupic mozna m.in. czterocentymetrowe figurki z kosci mamuta, sprowadzanej z Syberii. Cena - $2,500. I muzeum poswiecone chinskim emigrantom, z oryginalnymi rzeczami, ktore ze soba przywiezli. Calosc robi niesamowite wrazenie i wymaga czasu, by wchlonac nowe doswiadczenia. Najlepiej przy kawie w sasiedniej dzielnicy.