Mało mnie tu ostatnio. Dużo więcej mnie przed ekranem komputera, kiedy próbuję zrozumieć maskowanie i system warstw PS. I na macie, w sportowych butach. I chociaż mam w końcu czas dla siebie, nie nadążam z odpoczynkiem, ciągle gdzieś gnam.
Za nami sporo rozmów. Ważnych. O nas, o tym, gdzie jesteśmy jako para i gdzie jest teraz każde z nas. O marzeniach. I planach. Szukanie wspólnej platformy, na której mieszczą się te wszystkie najważniejsze rzeczy nie jest proste. Czasem bywa niezmiernie trudne. Powiedzieć pewne rzeczy na głos, samemu sobie, wymaga sporej odwagi. Takie rozmowy, choc emocjonalnie trudne, są bardzo oczyszczające. Wprowadzają balans, pomagają wyeliminować rzeczy, które przeszkadzają, zrozumieć. I choć to przecież stały proces, dobrze jest osiągnąć chwilowe porozumienie.
W piątek minęło sześć lat, odkąd tu jestem. Ile jeszcze minie, nie wiem. To jedno z tych pytań, na które tak trudno znaleźć odpowiedź. Może dlatego, że my się zmieniamy i nasze cele i wyobrażenia też. W końcu jednak mamy jasność tego, czego nie chcemy. I myślę, że to dobrze, że niektóre sprawy wymagają więcej czasu, niż się nam wydaje.
W piątek wsiadłam też po raz pierwszy od pięciu lat za kierownicę. I poczułam wolność. I że wiele spraw zaczyna się porządkować. Wydaje się, że czas działa na moją korzyść.
...
Oswoiłam już wiele rzeczy, które były dla mnie trudne. Jednego jednak oswoić nie mogę. Militaryzmu tego społeczeństwa.