piątek, 4 kwietnia 2014

Byl kiedys taki pan... Migawki z Sopotu.


Nie pamietam, jak ze wspomnien o kaszubkiej wsi lat '60 przeszlysmy do rozmowy o nim. Tamtego styczniowego wieczoru nasze mieszkanie wypelnilo sie wspomnieniami mojej Mamy, a ja sluchalam z ciekawoscia. I pewnie wplotl sie po prostu w jej opowiesc o pracy w domu dziecka na ulicy Emilii Plater. Parasolnik. A wlasciwie Czeslaw Bulczynski, choc niewielu go pod tym imieniem znalo. Barwna postac, obwieszona parasolami, ktora wryla sie w obraz miasta i zapadla w pamiec jego mieszkancow. Ja sama nigdy go nie widzialam, zreszta w latach osiemdziesiatych nie krazyl juz po Monciaku tak czesto. Odszedl, gdy mialam dziesiec lat. I przyznam, ze czuje niesamowity niedosyt, zal, ze nie udalo mi sie go spotkac. Kiedy nastepnym razem odwiedze Sopot, przystane przed jego skromnym pomnikiem i opowiem dzieciom, kim byl ten magiczny pan. Wiecej o nim znajdziecie tu.

Brak komentarzy: