sobota, 23 lutego 2013

Długa zima. Potrzeba koloru. Więcej światła!


 
 
Luty jest dla mnie cezurą bardziej jeszcze niż pierwszy dzień nowego roku. Gdy tylko noworoczna świeżość opadnie, ogarnia mnie ten dziwny stan wyczekiwania na koniec lutego i dzień moich urodzin. I to w tym czasie zbiera mi się na podsumowania. Tymczasem...
 
Zupełnie nie mogę ogarnąć projektu z czwartej części kursu. Czuję się wypalona, nie umiem zwizualizować sobie tego, co chciałabym zobaczyć w obiektywie, za nic nie mogę przebrnąć przez z pozoru proste zadanie. Czytam więc o świetle, w myślach przekręcam filtr polaryzacyjnym, obserwuję cienie i rozmyślam nad kupieniem lampy błyskowej. I wciąż brakuje mi światła.
 

Poza światłem w lutym brakuje mi koloru. Otaczam się żonkilami, z radością zerkam na tulipany i wyszukuję na wieszakach kolorów, które rozświetlą nam tę wyjątkowo długą zimę. A już wiosną... spakujemy walizki, weźmiemy ze sobą długą listę książek do kupienia i polecimy za ocean, by spędzić w domu rodzinnym męża pierwszą wspólną Wielkanoc, gdzie oprócz nas i dzieci za stołem siedzieć będą i dziadkowie. I nacieszymy się majem w Polsce, pełnym bzów i świeżości. Wiem, że nie będzie idealnie, wiem też, że nie uda mi się wszystkiego zrobić. Nie o to jednak chodzi, a o wspólną sesję zdjęciową z dziadkami, możliwość pobycia razem, wreszcie o to, by spojrzeć na sprawy bieżące z dystansu. Powoli zaczynamy z synkiem liczyć dni.

3 komentarze:

Ania pisze...

Długa lista książek do kupienia - skąd ja to znam :)

gwiezdna pisze...

super plany na Wielkanoc :) czy to, że pobyt przeciągnie się do maja oznacza powrót na stary kontynent?

lotta7 pisze...

gwiezdna, nie, już sama nie wiem, co z tym powrotem... póki co cieszę się tym, co mam