poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Uwielbiam senna dojrzalosc sierpnia. Czas zwalnia, lato nie zachwyca juz swiezoscia owocow, a liscie zaczynaja z wolna plonac czerwienia. Mrok zapada szybciej, a z nim wkrada sie chlod i ten ostry zapach w powietrzu.
 
Ten koniec sierpnia lubie szczegolnie, siedzac na tarasie w gorach Sierra Nevada, w poczuciu, ze donikad nie musze sie spieszyc, ze przed nami jeszcze sporo wspolnego czasu, zanim zawita wrzesien i zacznie sie dla nas nowy etap. I bede to wspomnienie sierpnia, te wewnetrzna radosc, dlugo nosic w sobie. 

1 komentarz:

your rasperry pisze...

Jak dawno tu nie zajrzałam. Ale tak jakbym weszła na swojego bloga, tak podobnie myślimy :)