wtorek, 15 maja 2012

czasem...

Czasem przerasta mnie codzienność. Zamykam wtedy oczy i obserwuję obrazy przesuwające się pod powiekami. Widzę tam okna o szerokich parapetach i pięknych zasłonach, słyszę dźwięk świeżej bagietki ulegającej pod naporem ostrego noża i śmiech swoich dzieci. W świecie pod powiekami mąż wraca z uczelni wcześnie i popija ze mną kawę na tarasie. Jest w nim też miejsce na moje studio fotograficzne, na czytanie książek, na regularny pilates. Świat spod powiek znajduje się w miejscu, skąd do Mazur bliżej niż do Tijuany, gdzie jesteśmy u siebie i zapuszczamy korzenie. W tamtym świecie otaczają nas przyjaciele, w ramkach tkwią zdjęcia ze zrealizowanej wreszcie podróży do Rosji, a my mamy dla siebie czas. A gdy wreszcie otwieram oczy, przyglądam się temu, co jest teraz, i myślę, że ten niedoczas i ta przejściowość naszego życia też ma swój urok i czemuś służy.

...

Połowa maja zaczęła się zmiennymi temperaturami i bólem gardła. Oczekujemy poprawy.

1 komentarz:

Irmina pisze...

ładnie piszesz

Tak, taka przejściowość i niepowność też czemuś służy, tylko żeby to dostrzec trzeba z odpowiedniej odległości "spojrzec na ten obraz życia" bo z bliska widzi sie tylko plamy, smugi i ciapki farby. Wiem cos o tym.