czwartek, 10 maja 2012

majowo...




Chłopiec nie jest już bardzo małym chłopcem. Jest chłopcem niższym od mamy o pięćdziesiątparę centymentrów, chłopcem mającym przyjaciół, właścicielem zielonej maty do spania w traktory, którą sam wybrał, bratem wyjaśniającym siostrze świat (na swój własny sposób). Jest też tańcerzem w zespole pieśni i tańca, karateką i pełnoetatowym przedszkolakiem. Chłopiec rośnie a mi pozostaje tylko zadziwienie i duma.

Dziewczynka też rośnie. Stała się dziewczynką układającą puzzle, mówiącą do nas pełnymi zdaniami i zadzwiającą nas swoją znajomością gramatyki, godną przedstawicielką swej płci w kwestii uwielbienia działu obuwniczego jednego ze sklepów w centrum handlowym. Jest też dziewczynką, która w wieku niespełna dwóch lat opanowała pozycję jogi nieosiągalną dla sporej liczby dorosłych.

A tymczasem maj zadomowił się tu na dobre, maj bogaty w wydarzenia, maj za którym w żaden sposób nie umiem nadążyć. To maj zmian, nowych, nieoczekiwanych znajomości, maj rozdania długo wyczekiwanego dyplomu, maj pierwszej sesji ciążowej, maj lęków i marzeń ściśle ze sobą połączonych. Maj pustynny i maj mglisty, pełen piasku wypełniającego buty i ciepłych ubrań pod koniec dnia. Maj wyjątkowy i zwyczajny. I taki... majowy.
...
Mało tu ostatnio słów, dużo więcej dzieje się między nimi.
...
Jak każdego maja tęsknię za ogrodem babci i zapachem bzu.

Brak komentarzy: