Wyjątkowo męczący maj. Intensywny, bogaty w wydarzenia i nadgodziny. I choć był dość miły, czas już, by ustąpił miejsca czerwcowi.
W maju lubię:
- zapach bzu
- paplaninę dziewczynki, której buzia zamyka się tylko wtedy, gdy akurat coś je
- widok chłopca wirującego z dziećmi na scenie (i ten z ostatniego tygodnia, gdy z dumą wybierał swój pierwszy w życiu plecak)
- nowe znajomości, z dobrą szansą na bycie czymś więcej niż tylko przypadkowymi znajomościami
- zapach kupionego dziś potpourri
- jasne myśli
- soczystość arbuzów
- myśl o wakacjach
- pierwsze spotkanie przy grillu, pełne ciekawych rozmów
- książkę o Rosji, przepastną i dobrze napisaną
- myśl o lecie i wakacjach
- ciszę końca dnia
- to, że w końcu zawitało do nas lato
W maju lubię:
- zapach bzu
- paplaninę dziewczynki, której buzia zamyka się tylko wtedy, gdy akurat coś je
- widok chłopca wirującego z dziećmi na scenie (i ten z ostatniego tygodnia, gdy z dumą wybierał swój pierwszy w życiu plecak)
- nowe znajomości, z dobrą szansą na bycie czymś więcej niż tylko przypadkowymi znajomościami
- zapach kupionego dziś potpourri
- jasne myśli
- soczystość arbuzów
- myśl o wakacjach
- pierwsze spotkanie przy grillu, pełne ciekawych rozmów
- książkę o Rosji, przepastną i dobrze napisaną
- myśl o lecie i wakacjach
- ciszę końca dnia
- to, że w końcu zawitało do nas lato
2 komentarze:
o myśli się o wakacjach i to podwójnie! :)pozdrawiam :)))
szczególnie, że czerwiec za progiem, pozdrowienia!
Prześlij komentarz