środa, 5 czerwca 2013





 
Powoli wracamy do normy. W domu roznosi się zapach ciasta ze śliwkami, lodówka wypełniona jest po brzegi świeżymi warzywami i owocami, walizki, utknięte w schowku na balkonie, czekają na kolejną wyprawę. Chłopiec chętnie wrócił do przedszkola a dziewczynka znowu chętnie ucina sobie popołudniową drzemkę. I tylko w mojej głowie jeszcze nie wszystko wróciło na własne miejsce. To wracanie do rzeczywistości, która lada chwila zmieni się znowu, przychodzi mi z wielkim trudem. Poczytuję Zasto volim Kanadu - zbiór esejów emigracyjnych o ironiczno - zabawnym tonie i myślę o wrześniu, nowym przedszkolaku i o tym, co to dla mnie oznacza. I o Sopocie. A także o tym, że potrzeba mi w tej chwili zapachu morza. Mam nadzieję, że w ten weekend uda mi się wcisnąć w plany spacer po plaży.

Brak komentarzy: