czwartek, 5 lipca 2012

...

Kawy imieninowej nie było, bo czas zupełnie nie chciał się dziś rozciągnąć. Za to jutro nie będziemy się donikąd spieszyć, pojedziemy do pijalni czekolady i spróbujemy odnaleźć czerwone Yugo. Tyle planów, jak dla mnie, zupełnie wystarczy. W końcu dzień bez listy rzeczy koniecznych do zrobienia.

Nigdy w życiu nie byłam na Mazurach. Nie dlatego, że nie chciałam, ale dlatego, że były na wyciągnięcie ręki i miały być na potem. Tyle, że potem okazało się na końcu świata. Mazury zaś stały się moim wymarzonym miejscem na wakacje. Kiedyś zabiorę tam męża, dzieci, kurtki przeciwdeszczowe i aparat. Reszta zorganizuje się sama.

A propos Mazur słuchałam dziś Na całych jeziorach Ty i myślałam o korespondencji Osieckiej z Przyborą i tym zgrzytem, kiedy pod morzem pięknych słów trafia się na mieliznę rzeczywistości, bo czy może zachwycać romans z żonatym mężczyzną? Książka tak czy inaczej niezwykła. I dawno już za mną.

Brak komentarzy: