poniedziałek, 16 lipca 2012

poniedziałkowo, sennie

Dźwięk kosiarki za oknem i odurzający zapach trawy i ciepłego powietrza, cichy szum ulicy, pomrukiwanie lodówki, wreszcie tykanie nieistniejącego zegara, tego, który wisiał u babci w kuchni i z wyczuwalnym wysiłkiem strun wybijał godzinę. Miarowe uderzanie noża o deskę i odgłos, jaki daje marchewka, gdy się ją ściera na tarce. Lekkie szczypanie skóry na palcu, który niechcący znalazł się za blisko tarki, a do tego przyprawiony został nieopatrznie solą. Oddech dziecka za ścianą. Ktoś schodzi po schodach, ktoś inny przekręca klucz w zamku, w tle mechanizm windy. Otwieranie skrzynki pocztowej, nie do uchwycenia tu, ale przecież rzeczywiste jak ten zegar. Wreszcie myśli, urywki rozmów. Uderzenia palców o klawiaturę. Nasłuchiwanie, czy nie otwierają się drzwi do pokoju dziecięcego. Chwila na oddech. Dobry początek tygodnia.

...

Kiedy miałam dwadzieścia lat, myślałam dalekosiężnie i perspektywicznie. Dziś dużo bardziej zajmująca wydaje mi się rzeczywistość. 

Brak komentarzy: