czwartek, 23 sierpnia 2012

koniec lata

Upał dał za wygraną. Od dwóch dni jest przyjemnie chłodno, słońce kryje się za warstwą chmur, a mi udało się lekko zmarznąć w zbyt cienkim podkoszulku. Wygląda na to, że koniec lata nieubłaganie nadszedł. A wraz z tą zmianą przyszły inne. Nagrzany piec nie powoduje fal nieznośnego ciepła w domu, co sprawia, że domowy chleb będzie gościł na naszym stole częściej niż ostatnimi czasy, ciepła herbata o pomarańczowej nucie, stojąca przede mną na stoliku smakuje o wiele lepiej niż tydzień temu, a ja wyrwałam się z letniego letargu i znowu wertuję materiał z kursu fotografii.
Koniec lata przyniósł też nostalgię. Teraz bardziej niż zwykle tęsknię za polnymi drogami, lasem i górami, nie wspominając o gdyńskim klifie i gdańskiej starówce. I częściej niż dotychczas zadaję sobie trudne pytania o nas, nasze cele i wybory. Mam nadzieję, że po pracowitej zimie, trudnej wiośnie i radosnym, energetycznym lecie ta jesień okaże się pełna zmian i odpowiedzi. Na pewno będzie pełna zdjęć. I jabłecznika. 

1 komentarz:

viwaldi pisze...

A mnie jest szkoda lata...