piątek, 21 września 2012

Minimalista czyli kto?

Artykuł o minimalistach odbił się echem na kilku blogach i dał mi do myślenia. Nie, mi samej daleko do bycia minimalistką, dzielą mnie od tego regały książek, kilka figurek aniołów, ramki do zdjęć i wiklinowy kosz. Mimo to staram się nie obrastać rzeczami. Regularnie przeglądam zasoby szaf, by wydobyć z nich znoszone spodnie, zapomniane buty, zabawki, które zawieruszyły się nie wiadomo kiedy a za którymi nikt nie tęsknił. Ze sprzętów kuchennych mam tylko te, z których korzystam (chociaż... pomyślałam sobie właśnie, że zupełnie zapomniałam o gofrownicy... może dam jej drugą szansę? a może nie...), częstotliwość zakupu ubrań maleje i jest coraz bardziej przemyślana (ubrania pasują do siebie i nigdy nie przekraczają bezpiecznego poziomu ilości), namiętność do kupowania książek musi być poskromiona przez prosty fakt, że nie nadążam z ich czytaniem. Kosmetyki, które jeszcze do niedawna zdarzały się zalegać na półkach kurczą się, nowe przychodzą wtedy, gdy są naprawdę potrzebne. Coraz rzadziej zapominam też o kupionej brukselce, co wychodzi nam (jej i mi) na dobre. Jestem więc gdzieś między postawą zbieracza a minimalisty, i to jest mój złoty środek. Prawdziwym wyzwaniem będzie groteskowo już brzmiąca nasza wyprowadzka za ocean, sama jestem ciekawa, jaki dobytek zostawimy za sobą i czy w ogóle będziemy pamiętać, co zostaje za nami (Podczas przenosin do obecnego mieszkania przez pomyłkę ktoś wyrzucił cały wór do śmieci różnych przedmiotów. Po mniej więcej dwóch miesiącach przypomniałam sobie, że miałam kiedyś zamszowe kozaki, które ubrałam może dwa razy. Reszty przedmiotów nawet nie pamiętam).
 
Dom tymczasem pachnie świeżością a Marai zaprasza do lektury... A w chwili wolnego czasu przyjdzie mi chyba przyjrzeć się dokładnie zawartości szaf. Dobrze, że mamy małe mieszkanie!

4 komentarze:

viwaldi pisze...

dla mnie to brzmi jak kolejna "dieta cud" co niby ma gwarantowac "i zyli dlugo i szczesliwie" a powoduje jedynie biegunke ;)
moze i idea minimalizmu wyglada fajnie, moze tak urzadzone mieszkanie sie podoba ale ile osob bedzie chcialo tak zyc? tak jak z kazdym "ekstremum" jest to jedynie margines zycia.
faktem jest ze "zarastamy" gora czesto niepotrzebnych rzeczy (i trzeba z tym walczyc) ale zeby zaraz rezygnowac prawie ze wszystkiego? to jak wylac dziecko z kapiela.

gwiezdna pisze...

dla mnie minimalizm oznacza jedynie pakowanie na podróż i tu jestem mistrzynią :) ostatnio kuzyn mojego męża wywalił oczy jak zobaczył moją malutką torbę zapakowaną na dwie osoby na dwa dni :D wywalił gały bo nie dość, że mała torba to jeszcze półpusta :) nie lubię włóczyć zbędnych rzeczy za sobą - teraz wszędzie można wszystko kupić. a w domu jak to w domu, zawsze można schować "na potem" czego szczerze nie cierpię i robię czystki w szafach 2x w roku (takim sposobem wywaliłam korek do pontonu :DDD) pozdrawiam stojac nad walizką :)

Karolina pisze...

viwaldi, masz rację, dla mnie to ciekawe, ale mało realne zjawisko, gwiezdna, ja też jestem mistrzynią pakowania, podobnie jak ty, co do szaf, robię w nich regularne czystki średnio raz na kwartał :)

Anonimowy pisze...

I don't even know how I ended up here, but I thought this post was great. I do not know who you are but certainly you're going to
a famous blogger if you aren't already ;) Cheers!
My blog post :: tv shows for psp