czwartek, 22 listopada 2012

...


Przyjrzałam się okolicy. Liści u nas zaskakująco dużo, warczące maszyny nie dają sobie z nimi rady. Jutro zaraz po porannej kawie planuję wyskoczyć na chwilę przed dom. Nowo odkryta droga z przedszkola też bogata w liście, też monochromatyczne, ale tym razem czerwone. Nie jestem pewna, czy mam tyle zapału, by nosić ze sobą w torbie aparat. Zastanawiam się, czy jesień jest piękniejsza w tym roku, czy też ja inaczej patrzę na sprawy...
 
Stary rok zaczyna się powoli wycierać, na progu czeka nowy, a przed nim czeka nas jeszcze cała fala radości i światełek. Przez tę resztę dni listopada planuję cieszyć się jesienią, a potem rzucić do sprzątania domu. Znowu wyniosę z dmu worki pełne nikomu nieptrzebnych rzeczy, miejsce po których za jakiś czas zapełni się nowymi. Wyciągnę też pudło z zdobami świątecznymi, rozwieszę na oknach lampki i zrobię pierwsze w sezonie grzane wino. Tymczasem: w listopadzie lubię:
 
- Nadal Click, nowy magazyn, do którego konsekwentnie wracam.
- Nowy obiektyw, który czeka na swoją podróż w nieznane, mniejmy nadzieję, że uda się już jutro.
- Kurację, która, choć mnie usypia, czyni cuda na mojej skórze.
- Rozgrzewający smak herbaty z dzikiej pomarańczy (która właśnie się skończyła).
- Czekanie na paczkę z biografią Szymborskiej.
- Myśl o tym, że być może zrobię sobie na drutach czapkę.
- Dobre rozmowy.
- Płytę Barbry Streissand.
- Zamówiony dziś kalendarz z naszymi zdjęciami. Przeglądanie zdjęć sprzed roku pozwala zauważyć zmiany jak mało co.
- Poczucie wdzięczności za to, co mam.
 
Dziś Święto Dziękczynienia, bez indyka, ale za to z całą masą przemyśleń. W ogóle ta cała jesień jakaś... zamyślona. Mam nadzieję, że zbliżający się czas pomoże mi uporządkować myśli.

1 komentarz:

Kropka pisze...

Piękny wpis. :)

Fotki jak zwykle!