wtorek, 8 stycznia 2013

A powietrze zapachniało wiosną...




Makowiec stracił już aurę nowości, puszka po piernikach zrobiła się boleśnie pusta a w lodówce została tylko odrobina barszczu. Noce są nadal chłodne, ale słońce nabiera już mocy i grzeje ze wszystkich sił, czasem jedynie znikając za deszczowymi chmurami. Zrobiłam pierwszą w tym roku lemoniadę i powoli zaczynam wyczekiwać wiosnę. Tymczasem... próbuję nacieszyć się smakiem mandarynek i zamknąć w butelce aromat soczystych pomarańczy. Tym razem robiąc swoją pierwszą w życiu nalewkę. Powinna być dobra już za miesiąc, będzie idealnym dodatkiem do pączków z końca karnawału... 

2 komentarze:

gwiezdna pisze...

moja śliwkowa nalewka wyszła zbyt słodka i mdła, za to wyciągnięte z niej węgierki zanurzone w ciemnej czekoladzie, to poezja! - chocby dla nich wartało zrobić tą nalewkę :)

lotta7 pisze...

Sliwki w czekoladzie? pycha! bardxo jestem ciekawa swojej nalewki, dam znac. czy sie udala :)