piątek, 14 grudnia 2012

Grudzien w moim domu

Kosz pelen mandarynek.
Marcepan, ktory zamiast do ciastek trafia do malych ust.
Mietowa herbata w kubku w sniezynki.
Kupiona w ostatniej chwili czapka Swietego Mikolaja.
Ukochana pastoralka chlopca.
Zdjete z najwyzszej polki foremki do piernikow.
Blask choinki.
Ciepla kurtka i wydziergane na predce rekawiczki.
Michalki i czekoladowe kuleczki Lindta.
Deszcz.
Szymborska.
Domek z piernika, zdobiony wspolnymi silami.
Jaselka w przedszkolu.
Wieczny niedoczas.
Trzesienie ziemi, ktore tym razem nie naruszylo podstaw naszego zycia.

Grudzien bardzo aromatyczny i intensywny. A do Swiat zostalo juz tylko dziesiec dni...

2 komentarze:

Ania pisze...

Dzisiaj to nami wszystkimi chyba zatrzęsło...

lotta7 pisze...

Masz na myśli tragedię w Connecticut? Tak, słów brak... Ja miałam na myśli prawdziwe trzęsienie, które zakołysało dziś Kalifornią.