piątek, 10 lutego 2012

Jej portret...

Jej portret (banalny)

Urodzona, a jakże,
zdarza się, statystycznie coraz rzadziej,
a jednak zdarza się bez ustanku.

Urodzona przeciętnym rodzicom,
w średniej wielkości mieście
o nieszczególnie znanej nazwie.

Wychowana, owszem,
przykładnie, najlepiej, jak się dało,
wychowana w szarości blokowiska,
przeciętnie i pospolicie.

Szkoła, była, minęła,
naznaczona fartuszkiem,
brakiem fartuszka,
białą kredą wgryzającą się w palce,
rozlanym tuszem,
kolorowym długopisem.

Dorosłość, nadeszła,
musiała,
taki los.

Namiętność, bywała,
cnota, stracona
wraz z głową, straconą dla kogoś.

Twarz, ot, twarz,
dwoje oczu, przykrótkie rzęsy,
nos, uszy, usta,
czysta proza.

Sny, spokojne, niespokojne,
wstydliwe, urwane,
zapomniane.

Kawa co rano,
autobus tkwiący w korku,
jakaś książka,
kino, czemu nie,
teatr, groteska.

Banał, przeciętność,
nudne spojrzenie wyblakłych oczu.

Włosy w nieładzie, ubranie zawsze wyprasowane,
buty zapięte, zawiązane, wsunięte,
zgodne z porą roku, czasem eleganckie,
częściej praktycznie.

Ona, banalna, pospolita.
Jak wszechświat,
niepowtarzalna. 

6 komentarzy:

ewa pisze...

czy to twoje ??
wow, jestem pod wrazeniem.

lotta7 pisze...

moje, moje, jakos mnie naszło, od lat nie pisałam wierszy :)

Anonimowy pisze...

Naprawde dobre:)

Karolina pisze...

dziękuję :)

Mirtil pisze...

te wiersze... te wiersze są NAPRAWDĘ świetne! Myślałaś o wysłaniu ich do jakiegoś czasopisma literackiego?

lotta7 pisze...

Mirtil, prawdę mówiąc nie, ale pomyślę:)