Znowu koniec miesiąca. Intensywny ten luty, jakiś rozpędzony. A ja z nim. I nowe rzeczy do lubienia.
1. Wystawa Fotografii w Muzeum Sztuki Fotograficznej - Stulecie Amerykańskiej Fotografii
2. Grona gniewu - nie mogę się oderwać.
3. Kurs fotografii, czyli spełnianie marzeń. Naprawdę się uczę, powoli, konsekwentnie.
4. Myśl o nowym mieszkaniu, nowym adresie, nowych kluczach i nowych zdjęciach, które być może zawisną na ścianach.
5. Świeże pomarańcze o miodowym smaku.
6. Zapach wiosny w powietrzu.
7. Powrót do pisania, trzy wiersze, które pojawiły się, gdy wzięłam do ręki odkurzacz.
8. Postawienie celu, bardzo brakowało mi jasności, a ona pojawiła się ot tak, nieoczekiwanie.
9. Nadchodzące urodziny, pozornie przełomowe, choć przecież żaden to przełom.
10. Nowe perfumy, kupione przez męża.
11. Bycie. Bycie w pełni i konsekwentnie. Bo dopóki jestem, wszystko może się jeszcze wydarzyć.
2 komentarze:
Intensywny luty, u mnie też :) nie zamieszczam na blogu listy 'lubię', ale robię dla siebie, Twoim przykładem, bardzo mi się to spodobało. I więcej więcej intensywności, tej pozytywnej oczywiście :) Powodzenia
Izzi, to naprawdę dobry sposób na uświadomienie sobie, ile się dzieje w życiu :), Tobie też intensywności!
Prześlij komentarz