niedziela, 19 lutego 2012

a kiedy nie świeci słońce...






Intensywny jednodniowy weekend. Dzieci były z tatą na przedstawieniu w teatrze marionetek (już wiem, dlaczego kojoty wyją do księżyca, a Wy?), mama wybrała się na wystawę do Muzeum Sztuki Fotograficznej (spędzenie godziny na oglądaniu zdjęć bez maluchów plątających się pod nogami, bezcenne), potem wspólnie wybraliśmy się do Muzeum Sztuki Współczesnej (i rozczarowaliśmy się jego rozmiarem, po czym tropiliśmy z synem obiekty sztuki i dostaliśmy dwie książeczki do kolorowania), a potem z łupami udaliśmy się do domu na obiad. W planach było jeszcze odwiedzenie fok, których nie widzieliśmy od zeszłego roku, ale pogoda się popsuła, więc bawiliśmy się w Indian. Drobiazgi czynią życie wyjątkowym!

A jutro poniedziałek... 

Brak komentarzy: