poniedziałek, 6 lutego 2012

o chłopcu raz jeszcze...

Chłopiec wolał zmilczeć, widać nie widział potrzeby słów. Żył we własnym świecie, w którym język był zbędnym dodatkiem. Aż kiedyś odkrył, że słowa stwarzają rzeczy, że pomagają opanować złość, wyrazić emocje, że można nimi wiele osiągnąć, a wreszcie, że są nieprzypadkowe. Najpierw odkrył język najbliższy, matczyny. Potem stopniowo ułożyło się w jego głowie to, co mówił tato. Na końcu odkrył, że ci ludzie na zewnątrz też używają wspólnegp kodu. I uczy się, intensywnie, każdego dnia, zadziwiając nas wciąż od nowa.

Dziewczynka nie miała swojego magicznego świata. Od dnia narodzin patrzyła każdemu głęboko w oczy i analizowała. Szczególnie fascynujący okazał się chłopiec. Chodziła za nim krok w krok i chłonęła. I tak w zadziwiającym tempie nauczyła się, że język jest doskonałym narzędziem. I chętnie z niego korzysta.

Chłopiec i dziewczynka są indywidualnościami, każde z nich to osobny wszechświat. I pewnie dlatego oboje stali się swoimi nauczycielami. On uczy ją muzyki, ona jego inicjatywy. Razem tworzą świetną paczkę, często wybuchową, ale pełną miłości.

...

Gdybym nie miała dzieci, pewnie miałabym więcej pieniędzy, byłabym wyspana i miała czas na samorozwój. Nie byłoby we mnie tego lęku, który zakodowany jest w matkach. Kto wie, może byłabym szczęśliwa. Mam jednak przeczucie, że zmarnowałabym ten czas i z żalem zaglądała do każdego napotkanego wózka. Ma ierzyństwo sprawia, że umieramy i rodzimy się na nowo...

...

Zapisałam się na kurs fotografii, a jutro zaczynam zajęcia z hiszpańskiego. Trzymajcie kciuki!

4 komentarze:

markiza pisze...

brawo :) Lotto, pomyśl tylko, że mieszkając na farmie nie miałabyś takiej możliwości i polub choć za to miejsce, w którym mieszkasz ;)tak, macierzyństwo, to częściowa śmierć i zupełnie inne narodziny - bardzo celne spostrzeżenie, pozdrawiam :)

Izzi pisze...

Querida, suerte :)))

lotta7 pisze...

Izzi, dzięki, Lidka, wiesz, ja od jakiegoś czasu lubię na swój sposób San Diego i okolice, a swój pobyt w STanach traktuję jako szansę na życie inaczej, nauczenie się czegoś nowego. I dobrze mi z tym, w końcu! :)

Sun(power) pisze...

Trzymam kciuki:)
Żeby było lepiej z tym hiszpańskim niż u mnie;)
A mi me gusto espaniola;)