środa, 17 października 2012

My life. Homemade.

O mały włos nie kupiłam dziś dzwonków na choinkę. W porę opanowałam się i zamiast tego kupiłam cynamon i herbatę o nazwie Winter Spice (którą natychmiast po przyjściu do domu ukryłam głęboko w szafce z herbatami). Kusił mnie też chiński dzbanek, ale się powstrzymałam. Nabyłam za to... ziarna sezamu i olej sezamowy. Na tahini. Przypuszczam, że za cenę domowego tahini mogłabym z powodzeniem kupić gotowy słoiczek, ale wychodzę z założenia, że to, co zrobię sama, jest bardziej wartościowe. Z tego samego powodu piekłam paprykę i prażyłam orzechy laskowe. Dom jest dla mnie wtedy domem, gdy pachnie w nim drożdżówką, na Boże Narodzenie zajada się makowiec z ukręconego własnoręcznie maku, a posiłków nie wysypuje się z puszek i opakowań. I chociaż zabiera to sporo czasu, wolę, by moje życie było homemade.
 
...
 
Jutro mija pięć lat od momentu, kiedy przyjechałam do Stanów. Od paru dni myślę o tym czasie inensywnie. Wywołuje to we mnie mieszane uczucia. I nadal więcej w tym wszystkim pytań niż odpowiedzi. 

5 komentarzy:

gwiezdna pisze...

nic nie pobije homemade!

minęło 15 lat odkąd zrezygnowałam z gwarantowanego wyjazdu do USA :) patrząc na Twoje życie, wiem, że mnie też by tak miotało... nie jestem konsumpcyjna, kocham Polskę, wielbię kulturę europejską i to wystarczyło by pozostać :) może to nie jest przekonywujący zestaw punktów przeciw, ale mnie wystarczył :)

viwaldi pisze...

dom, a w zasadzie powrot do domu, kojarzy mi sie z miejscem w czarnogorze. po przejechaniu podgoricy, a jeszcze przed jeziorem, gdzies w okolicy monasteru dajbabskiego nachodzi mnie przemozne uczcie powrotu do domu. niby jeszcze 70 km przede mna ale juz bardzo blisko :)
moze i mieszkam w polsce ale "moj dom" jest gdzies tam i pachnie w nim baklava ;)

lotta7 pisze...

Gwiezdna, dla mnie to sensowne argumenty; Viwaldi, dla mnie dom to słony zapach morza, miałki piasek, bursztyn i stare kamienice, smak jabłecznika z lodami waniliowymi i liście w Parku Oliwskim, lodowisko w Sopocie, ale też kasztany na Kalemegdanie, piwo Jelen i baklava oraz naleśniki w naszej ulubionej kawiarni w Banja Luce... ale i ta przestrzeń zostawi we mnie coś, co będzie jak dom, jeszcze nie wiem, co, ale myślę, że będzie właśnie tak. Skąd dokładnie jesteś?

viwaldi pisze...

bialystok

lotta7 pisze...

A już myślałam, że Czarnogóra :), ale fakt, dom to nie zawsze miejsce zamieszkania