środa, 21 grudnia 2011

mój syn...


Mój syn nie jest szczególnie werbalnym dzieckiem. Dużo czasu zajęło mu przejście od strefy niewerbalnej do rzeczywistej komunikacji językowej. Nie jest też szczególnie cierpliwy w kwestii kolorowanek, jego rysunki są skeczami lub czymś na pograniczu ekspresjonizmu. Jest do tego dzieckiem, które potrzebuje absolutnej pewności, że to, co robi, na pewno mu się uda, inaczej nie podejmuje się zadań. Mój syn po prostu potrzebuje na wszystko czasu. Jest jednak coś...

Odkąd pamiętam nucił coś. Nucił na spacerze, bawiąc się samochodami, zasypiając. Nucił precyzyjnie, nie gubiąc ani jednej nutki. Uczył się melodii w locie, wystarczyło, że usłyszał coś kilkukrotnie, by po jakimś czasie odtworzyć to z dokładnością. Raz zanucił melodię, którą usłyszał raz, trzy tygodnie wcześniej. To teksty piosenek stały się jego pierwszymi dłuższymi zdaniami. Najbardziej kocha te wiersze, które mają swój rytm. Ulubionym wierszem jest Lokomotywa, bo tyle tam dźwięków. Precyzyjnie udaje straż pożarną, swoje wypowiedzi też często wyśpiewywuje. Zna wiele instrumentów muzycznych, rozpoznaje ze słuchu dźwięk tamburynu, organów, fletu, trąbki, pianina... Godzinami przyglądał się, jak wujek grał na gitarze i wodził palcami po strunach. Te same paluszki przesuwa też chętnie po klawiszach naszego pianina. Dziś przysłuchiwał się przez piętnaście minut panu, który grał na trąbce. Zazwyczaj nie ma w sobie tyle cierpliwości, by stać w miejscu przez dłużej niż kilka minut, co zresztą nie jest dziwne w przypadku trzylatka. Mój syn żyje muzyką. I jestem pewna, że jeżeli zapragnie, może stać się wybitnym muzykiem. A jeśli nie zapragnie... to będzie nucił swoim dzieciom kołysanki do snu. I tak też będzie dobrze.

...

W domu ostatnio rządzi piosenka Sanna i wiersz Konopnickiej Zima zła. Zabawne jest to przejęcie, z jakim synek mówi hu, hu ha, nasza zima zła zważywszy, że nasza zima taka zła nie jest. W nosy i uszy też nie chce sypać, że o rzucaniu w nią śniegiej nie wspomnę. Córka dzielnie wtóruje bratu mówiąc hu, hu, ha i dodając dzyń.

...


Wyjątkowo długi tydzień. Jutro idę zaznajamiać się z czeską sąsiadką. Zobaczymy, czy słowiańska dusza to mit :).

2 komentarze:

markiza pisze...

jak świetnie, że potrafisz wyłapać to co naj w swoim synku :) jestem pewna, że "Ptasie radio" tez się mu podoba :))) słowiańska dusza może okazać się mitem ale zawsze można poznać ciekawego człowieka; pozdrawiam :)

lotta7 pisze...

hej, staram się, z obojgiem. Przecież po to ma się mamę :)