środa, 28 grudnia 2011

potrzebny jak powietrze



Obudziłam się z gorączką. Potem było tylko gorzej. Mąż zajął się maluchami a ja zaległam na kanapie pod kocem. Na zmianę popijałam herbatę, czytałam o weteranach i wizji twórców Ameryki dot. kształtu kościoła i spałam. Po południu sięgnęłam nawet po Dziennik Sandora Marai... Niesamowicie dużo treści w lapidarnych zdaniach. Teraz, wieczorem, czuję się średnio i nie wiem, jak będzie jutro. Jedno wiem na pewno, mój organizm domagał się przerwy. Taki dzień potrzebny był mi jak powietrze. Nie wiem, kiedy się powtórzy, więc chwilo trwaj! (wracam pod koc...)

3 komentarze:

markiza pisze...

zdrowia życzę! nie sugeruj sie kawałkiem przeczytanej prazy - mam nadzieję, że nie masz pistoletu do wygrzebania ;)

markiza pisze...

prozy, miało być prozy :D

lotta7 pisze...

nie mam, nie mam :), a skupiłam się głównie na opisie Anglików