piątek, 16 grudnia 2011

zdecydowanie...


Zdecydowanie ogarnia mnie bożonarodzeniowe szaleństwo. Gotuję, sprzątam, pakuję prezenty i usilnie staram się nie zapomnieć, o co tak naprawdę w tych świętach chodzi. Wyklejaliśmy z synem książeczkę o Bożym Narodzeniu. Najbardziej fascynowały go gwiazdki, ale jednak zapamiętał żłóbek, jak się okazało przy lekturze książki okołoświątecznej bardziej przypominającej rzeczywistość (książka zaczyna się słowami: "wszystko zaczęło się zakupami 4 tygodnie temu"). Zaliczam to jako spełnienie misji rodzicielskiej. Mnie za to strasznie kusi zakup bombek, ale rozum podpowiada mi, że a. nasza choinka jest mikra, b. nasza choinka ma takie a nie inne rozmiary, by nie dostała się w niepowołane ręce, c. dzieci poniżej lat 4 i bombki to fatalna kombinacja. Ciekawe, czy rozum weźmie górę, szczególnie, że wszędzie są wyprzedaże...

Brak komentarzy: