środa, 14 grudnia 2011

... a potem robolało mnie gardło...


Dzień zaczął się zachęcająco, słońce świeciło, w powietrzu pojawiła się ciepła nuta, jakby wiosna zawitała do nas przez pomyłkę, zbyt wcześnie. Wątpliwości rozwiały chmury i chłód, wyłaniający się nie wiadomo skad, a potem... skusiło mnie ponowne pojawienie się słońca, rozkładającego się leniwie na dachach. Poszlimy na spacer. Zmarzliśmy. Wróciliśmy do niezbyt zimnego mieszkania. A ja czułam, jak ten spacer wychodzi mi bokiem. Nie, nie bokiem, gardłem raczej. I głową. Zima, zecydowanie panuje tu zima, jakkolwiek by się nam nie wydawało.

...

Dover jest jedyną ze znanych mi stolic, w której dzikie króliki przechadzają się głównymi ulicami i nikt nie zakłóca ich spokoju.

Brak komentarzy: