piątek, 6 stycznia 2012

Buduję mosty przez ocean. Mosty z uczuć, myśli, słów. Mosty przyjaźni, własnej tożsamości, przynależności. Mosty, w których coraz więcej ciszy.

Budowałam wokół siebie mur. Potem go rozebrałam i wokół mnie zrobiło się więcej światła. Z czasem pozbierałam cegły i budowałam z nich, krok po kroku, znajmości (bo nie przyjaźnie), emocje wobec miejsc bliskich, więzi, korzenie, wciąż płytkie, łatwe do wyrwania, gdy przyjdzie czas.

Tymczasem ewaluowałam, ja, moje myśli, moje spojrzenie. I czasem zastanawiam się, dokąd zaprowadzą mnie zbudowane mosty, co się stanie z tym, co zbudowałam tu. Najczęściej jednak... po prostu żyję, bo to jest czas życia.

Brak komentarzy: