Lubię takie wieczory, kiedy wszystko, co było do zrobienia, dawno zostało już zrobione, a w powietrzu unosi się aromat pomarańczy. W słoikach studzi się moja pierwsza konfitura pomarańczowa, a palce pachną mi słodko - gorzkim aromatem pomarańczowych skórek. Z głośników dobiega głos Adele a ja niczego nie muszę.
Większość znanych mi ludzi o dziwnych imionach pochodzi z małych miasteczek. To te same osoby, które nie lubią muzyki ludowej.
Czasem zapominam, że tuż obok wielkich miast i nowej technologii żyją ludzie jak ci z fotografii Tomasza Młynarczyka. Zapomniani, a przecież ważni. I często rozumiejący więcej, przeczuwający więcej.
Wczoraj nad San Diego świecił ogromny księżyc. Piękny, sprawił, że na krótką chwilę świat stanął w miejscu.
Nie lubię pełni, bo odbiera mi sen i spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz