Środa jest dziwnym dniem, bo ani nie można jej nazwać początkiem tygodnia, ani jego końcem. Ot, jest i już, sama sobie. U nas tymczasem temperatury sięgają 25 stopni, a pod nogami szeleszczą różnokolorowe liście. Słowem, zima...
Nie wypalę dzisiaj zdjęć, nie napiszę tych kilku zaległych maili, nie upiekę ciasta i wielce prawdopodobne jest to, że w ogóle nie ruszę się z kanapy. Cisza. Tego mi dziś trzeba. I snu. Czasem mam wrażenie, że już nigdy się nie wyśpię.
Zapisałam się na zajęcia o gotowaniu. Ofertę wygrzebałam na grouponie. Zawsze byłam ciekawa, jak takie zajęcia wyglądają. Kto wie, może tchnie to we mnie zapodziany gdzieś kulinarny entuzjazm? Ostatnio od niechęci gotowania większa jest chyba tylko niechęć do jedzenia...
6 komentarzy:
... u mnie wietrznie baaardzo... coś czego nie cierpi, ani moje ciało ani moja dusza... śród kiedyś nie lubiłam, właśnie, że to ani ani, i często w czasach szkolnych był to dzień najbardziej i najciężej obładowany ;( teraz jest inaczej :)
Ciekawa jestem jak Ci pójdzie z gotowaniem na kursie? Mam pytanie z tym związane... to niebawem u mnie na blogu :) Ciche pozdrowienia :)
to ja usunęłam pierwszy komentarz... poplątało mi się troszku :)
W Skandynawii środę nazywają małym weekendem i uznają za wyśmienitą okazję, aby wieczorem wyjść na miasto i się upić;)
M.
o ile dobrze pamiętam z obserwacji przedstawicieli wszystkich ludów skandynawskich, powód dompicia im niepotrzebny ;).
ad. Izzi - sama jestem ciekawa, dziś odebrałam kupon :)
Prześlij komentarz